piątek, 29 sierpnia 2014
#1Louis:* Part2
Wtedy do pokoju wszedl nagle Louis i zapytal:
Lou:I jak ? Wszystko w porzadku?
M:Tak. Nic mi nie jest. ~Nic nie jest w porzadku~
Lou:To dlaczego plakalas tak, ze Liam Cie przytula??
M:E tam to taka blachostka.Niewazne. ~Chodzi o Ciebie~
Lou:Ok.Nie wnikam.
M:A co tam u Eleanor? - spytalam ze zloscia w glosie
Lou:No wlasnie .. yyy..ee..no ten
M:Co jest??
Lou:Zerwala ze mna! Zostawila mnie dla innego!
M:Tak ci wspolczuje..-i go przytulilam.
Lou:Dzieki, kochana jestes-i dal mi buziaka w policzek.
M:Wiem, wiem :)
Lou: To ja ide do siebie do pokoju. Jak bedziesz czegos chciala to przyjdz!
M:Okej. A narazie dobranoc.
Lou:Dobranoc - i poslal mi wielki usmiech.
Wogole to ja mu sie dziwie ze on sie dawal tak wykorzystywac
przez ta zdzire.Ona byla z nim tylko dla kasy.
Nie to co Liam i Sophia. Sophia kocha Liama a nie jego portfel.
Wtedy powiedzialam do Liasia:
M:Ty tez juz sie zbieraj do spania, a i dzieki za wszystko.
L:Juz lece. Pa!
M: No pa :)
Rano ok. godziny 6:30 ktos mnie zaczal budzic.
Nie wiedzialam o co chodzi, wiec powiedzialam bardzo zaspanym glosem:
M:Nie wiem kto normalny budzi ludzi o6:30 w ferie.
N:To ja Niall. Co?! To ty masz teraz ferie?!
M:Tak i wyjdz stad bo z toba nie gadam!
N:Dlaczego?
M:To juz sie nie pamieta jak sie po pijaku siostre wyzywa, nie?
N:Ja cie wyzwalem?! Jezeli tak to przepraszam przeciez wiesz ze bym nigdy cie nie wyzwal.
M:Okej. Przyjme pod jednym warunkiem.
N:Jakim?
M:Ze w tej chwili wyjdziesz z mojego pokoju bo zamierzm spac jeszcze tak do 12 .
N:Okej. Juz sie zmywam. Pa.
M:Mhm.-no i zasnelam spowrotem.
Obudzilam sie o 12:15, a to raczej obudzil mnie
Liam i powiedzial ze mam wstawac bo idziemy na lodowisko.Wiec wstalam, ogarnelam sie i zeszlam na dol do salonu. bylo ok.13:00. Wtedy powiedzial Zayn:
Z:Czesc sloneczko jak sie spalo?
M:A dobrze 'braciszku' a tobie?
Z:Moze byc.
M:To dobrze :)
Po chwili do salonu zeszedl Louis i mi aie pyta:
Lou:Wyspana spiaca krolewno?
M:Taak i to bardzo.
Lou:To sie ciesze.
Wtedy Niall zauwazyl, ze nie mam lancuszka na szyi i spytal:
N:Marie gdzie masz lancuszek?
M:Niewiem. Pewnie w lazience zostal yy no bo do mycia eewiesz zdejmuje go.
N:Jednak nie potrafisz klamac.
M:Nie klamie.
Wtedy wtracil Louis:
Lou:Nie oklamuj go tylko powiedz co sie stalo.
M:Okej. No wiec:jak wczoraj wieczorem wyszlam z domu to jakich dwoch typkow mnie zaczepilo i ukradli mi lancuszek i telefon, a na koniec jeden z nich popchnal mnie i uderzylabym glowa o kraweznik gdyby nie Louis ktory tam tdy przechodzil.
N:Okradli cie?! Dlaczego nic wczoraj nie powiedziaalas?
M:Byles pijany wiec po co?
N:To nic ze bylem pijany. Musisz mi o takich rzecach mowic ok?
M:Okej. To idziemy na to lodowisko czy nie?
1D:No raczej!
Po 15 minutach bylismy juz na lodowusku.
Wypozyczalismy juz lyzwy kiedy ja powiedzialam:
M:Ej chlopaki jest maly problem.
N:Co sie dzieje Marie?
M:Ja nie umiem jezdzic na lyzwach!
N:Kto chetny zeby nauczyc ja jezdzic?
H&Lou:My!
N:Harry i Lou sie toba zajma :)
M:Okej!
Zalozylam lyzwy i weszlam z Harrym i Louisem na lod.
Oni trzymali mnie za rece i kazali jezdzic tak jak na roljach. kiedy chcieli mnie puscic krzyknelam:
M:Tylko mnie nie puszczajcie!
H:Ufasz nam?
M:No tak.
H:To sie nie boj. Puscimy cie jak bedzie pora.
M:Ale mi o tym powiedzcie a nie tak na spontana ok?
H:Okej.
No ale oczywiscie z Harryego jest taki zgrywus ze mnue puscil ale nue uprzedzil otym i takk jakos polecialam na tych lyzwach i upadlam na Louisa. Wtedy powiedzialam:
M:Strasznie cie przepraszam.To przez Harryego! Harry!Zabije cie! Udusze!
Lou:Nic sie nie stalo wane ze tobie nic nie jest.hahaha ale na niego nakrzyczalas!
Wtedy oddzywa sie Harry:
H:Juz bo sie przestrasze!Hahaha!
M:Lepiej zacznij!
H:Hahaha!
M:Oszukista!
H:Ja?
M:Tak ty i teraz lepiej uciekaj bo jak cie dorwe to zobaczysz!
H:Ciekawe jak?
M:Normalnie!
Wstalam i zaczelam jechac lecz sie o cos zahaczylam i upadlam przy czym zlamalam reke i stracilam przytomnasc.
Obudzilam sie w szpitalu.Mialam reke w gipsie. Po chwili do sali wchoszi lekarz i pyta:
Lekarz:Pani Marie Horan?
M:Tak.
Lekarz:Ma pani zlamana reke na wsutek upadku na lodowisku.Miala pani lekki wstrzas mozgu ale juz jest dobe.
M:Kiedy moge wyjsc do domu?
Lekarz:Mysle ze tak za 2-3 godzuny.
M:Dobrze.
I wtedy do sali weszli chlopacy. Harry pierwszy dolecial do lozka i mowil:
H:Przepraszam. To wszystko moja wina.Gdyby nie ja to by ci nic nie bylo a tak to masz re zlamana!
M:Oj tam. Gorzej bywalo.Ale i tak cie dorwe !
H:Okej okej.
M:Wybaczam Ci.
H:Dziekuje :)
Wtedy odezwal sie Louis i mowi:
Lou:Kiedy wychodzisz?
M:Za 2 godziny. Ale chyba sie wypisze na wlasne zadanie ju teraz.
Lou:Jak chcesz.
Lekarz mnie wypisal i pojechalismy do domu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz